Na pienińskich szlakach

„Jak dobrze nam zdobywać góry
I młodą piersią chłonąć wiatr…”
– tak mogli zaśpiewać ci, którzy w dniach 15 – 17czerwca uczestniczyli w wycieczce w Pieniny, a byli to niezłomni turyści z klas 5b,6 oraz 7ab wraz z równie dzielnymi opiekunami – p. Wojtkiem F., p. Joanną. S., p. Anią B., p. Beatą U., p. Iwoną K. oraz p. Iloną S.

Ojjj, po zdalnym nauczaniu nasza wyprawa okazała się być nie tylko  wyzwaniem, ale  prawdziwym sprawdzianem formy fizycznej 🙂 i choć troszeczkę posapaliśmy, ponarzekaliśmy, tooo daliśmy radę :). My, opiekunowie tej dzielnej ekipy śmiało możemy powiedzieć, że jesteśmy z niej dumni. Z siebie również :):):).

Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy od zwiedzenia urokliwego kościółka w Dębnie Podhalańskim. Ta perełka architektury wpisana jest na listę  światowego dziedzictwa UNESCO. Następnie
w towarzystwie przewodnika, jednocześnie gospodarza pensjonatu, w którym mieliśmy mieszkać, udaliśmy się do Niedzicy, by przed tamtejszym zamkiem (zwanym Zamek Dunajec) wysłuchać  jego historii, po czym przespacerowaliśmy się po zaporze wodnej, która spiętrza wody Dunajca tworząc Jezioro Czorsztyńskie. Zaporę opuściliśmy schodząc po, niekoniecznie wygodnych, schodach, a było ich mnóstwo. Autokarem udaliśmy się do czorsztyńskiego zamku i spacerując po ruinach, poznaliśmy jego tajemnice. Niektórzy nasi uczniowie, nie wspomnę konkretnie którzy, próbowali nawet zakuć się w dyby :). W drodze do Kluszkowiec, do pensjonatu „Szarotka”, zatrzymaliśmy się jeszcze przy dość specyficznym pomniku – rzeźbie (instalacji) autorstwa Hasiora – „ Organach”-  pomniku ofiar walk wewnętrznych po II wojnie światowej –  które, jak się dowiedzieliśmy od pana Marka – przewodnika, nigdy nie zagrały. Wreszcie nastąpił oczekiwany przez młodych turystów moment – zakwaterowanie
i obiadokolacja.

Drugi dzień wycieczki to nasz wielki wyczyn i sukces – zdobyliśmy Trzy Korony ( a konkretnie Okrąglicę  (regionalnie nazywaną Wysoką Kaśką)  i Sokolicę – niby szczyty nie aż tak wysokie, a jednak dość wymagające. Szczere uznanie dla wszystkich wycieczkowiczów. Z Okrąglicy podziwialiśmy przepiękną panoramę przełomu Dunajca, Tatr, Czerwony Klasztor po słowackiej stronie.  Widok zapierający dech w piersiach. Po tym wyczynie poczłapaliśmy szlakiem do Szczawnicy skąd wróciliśmy na zasłużony wypoczynek.

Kolejny i ostatni dzień naszej eskapady to spływ przełomem Dunajca. Coś niesamowitego i na pewno godnego polecenia. Uczta dla oka, duszy i zmęczonych wspinaczką nóg. Słuchając barwnych flisackich opowieści ,płynąc  „spacerkiem”, pokonaliśmy 18-kilometrowy odcinek z przystani Sromowce Wyżne do Szczawnicy. Z łodzi flisackich podziwialiśmy to, co dnia poprzedniego z wielkim trudem zdobyliśmy, czyli Trzy Korony i Sokolicę. Tym razem z góry patrzyła na nas Wysoka Kaśka, Gruba Baśka , Kudłata Maryśka oraz Babka z Dziadkiem, czyli pienińskie szczyty. Nim wyruszyliśmy
w drogę powrotną udaliśmy się jeszcze na niespełna kilometrowy spacer Wąwozem Homole, którym dotarliśmy do Kamiennych Ksiąg.

Zmęczeni, ale bogaci w nowe doświadczenia, wrażenia i przeżycia powróciliśmy do Ruśca. Droga do domu minęła w radosnej atmosferze i tylko po niektórych (przysypiających)można było poznać, że „coś” nadszarpnęło ich siły.

My, Wasi opiekunowie, naprawdę jesteśmy z Was dumni, bo niejeden dorosły zrezygnowałby w połowie wędrówki, jaką Wy pokonaliście. Myślę, że za bardzo nie nadwyrężymy nazewnictwa, jeśli określimy Was „zdobywcami Pienin” i wierzymy, że jeszcze kiedyś zajrzycie w tamte strony i powiecie z dumą: „BYŁEM TU, ZDOBYŁEM TEN SZCZYT, WDRAPAŁEM SIĘ NA TĘ GÓRĘ”, bo przecież :

Jak dobrze nam zdobywać góry
I młodą piersią chłonąć wiatr
Prężnymi stopy deptać chmury
I palce ranić o szczyt …(Pienin)
J

Mieć w uszach szum
Strumieni śpiew
A w żyłach roztętnioną krew
Hejże hej hejże ha
Żyjmy więc póki czas…”

J. Sulima, A. Barwaśna, W. Foręc, B. Ucińska, I. Kurzawa